Nasze zachowania jedzeniowe są mocno powiązane z emocjami. Nie ma osoby, której przynajmniej raz nie zdarzyło się jeść pod wpływem emocji: smutku, żalu, złości czy nawet radości i ekscytacji. Co się takiego dzieje w nas, że sięgamy po jedzenie, nie będąc głodnymi?
Gdy nieświadomie przeżywamy silne emocje (pozytywne lub negatywne) to w ciele często pojawia się napięcie. Oddech się spłyca, kark i barki sztywnieją, żołądek kurczy… nasza uwaga wędruje do naszych myśli. „Jak on mógł mi to zrobić!”, „Nie tak miało być!” „Nie damy rady…”. Cała nasza energia zamiast być skierowana na ODCZUWANIE EMOCJI jest pożytkowana na „przeżuwanie” myśli. Ja to nazywam „mentalnym męczeniem tematu”. Monolog wewnętrzny jest bardzo bogaty, a myśli krążą i krążą bez końca. Ciało się coraz bardziej napina i prawie przestajemy oddychać… To właśnie w tym momencie często sięgamy po „coś słodkiego” albo bezrefleksyjnie chrupiemy paluszki, bo to pomaga nam rozładować na chwilę napięcie…
Każda emocja, która się pojawia w ciele chce być przeżyta w pełni. Jeśli ją tłumimy, wypieramy i nie chcemy jej czuć, to będzie o sobie dawała znać w postaci bólu w ciele, choroby psychosomatycznej lub kompulsywnego jedzenia. Bardzo często w praktyce psychodietetycznej kiedy pracuję z pacjentem nad objadaniem się lub zajadaniem stresu to docieramy do emocji, które tkwią zamrożone w ciele i domagają się uznania.
Ania, trzydziesto dwu letnia kobieta, przyszła do mnie gdy nie mogła sobie poradzić z wieczornym objadaniem się słodyczami. W ciągu dnia dobrze się odżywiała, jak twierdziła „trzymała się dobrze”, ale wszystko się „sypało jak wracała po pracy do domu”. Miała 7-letnią córeczkę, była po rozwodzie i trudno było jej samej wychowywać dziecko. Wciąż miała ogromny żal do męża, że je zostawił i nie mogła się pogodzić z tą sytuacją, nawet będąc już kilka lat po rozwodzie. Wieczorem gdy mała już spała, sięgała po ulubione ptasie mleczko lub czekoladę z orzechami. Był to jej mały rytuał, którego się trochę wstydziła, ale nie mogła sobie go odmówić. Jak twierdziła była to jej jedyna przyjemność w ciągu dnia. Brakowało jej czasu dla siebie, tylko praca, dom, obowiązki. Nie miała nawet chwili, żeby pójść do kosmetyczki, choć bardzo lubiła to kiedyś robić. Pasje i hobby też już zeszły na plan drugi albo i zanikły w ogóle. Już nie pamiętała kiedy ostatni raz jeździła na koniu, przecież kilka lat temu uwielbiała to robić…
Kiedy zapytałam jakie emocje czuje najczęściej to powiedziała, że złość na męża i na całą sytuację, smutek, że została z tym wszystkim sama, bezradność, że czasem miała wrażenie, że wszystko ją przerasta i… się rozpłakała. W jej wnętrzu było tornado różnych emocji, które szukały ujścia. Nie zdawała sobie sprawy, że tak bardzo bała się je poczuć, że zaczęła zajadać je słodyczami. Gdy wkładała czekoladę do ust robiło jej się przyjemnie i na chwilę zapominała o wszystkim… do czasu następnego wieczoru.
Zaczęłyśmy pracować z oddechem. Poprosiłam ją, aby zlokalizowała w ciele złość i zrobiła kilka głębokich oddechów w to miejsce. Na początku nie było to przyjemne, gdyż całe ciało ją bolało. Krok po kroku, docierała do różnych swoich emocji i rozpuszczała je oddechem.
Efektem tej pracy, która trwała kilka tygodni było to, że Ania o wiele lepiej czuła się w swoim ciele. Nauczyła się zauważać emocje, lokalizować je w ciele i pogłębiać oddech szczególnie w sytuacjach trudnych i stresujących. Coraz rzadziej zdarzało jej się wieczorem objadać czekoladkami. Zapisała się w tym czasie na fitness, z którego korzysta trzy razy w tygodniu. Raz w miesiącu jeździ też na konie. Wróciła do swojego ukochanego hobby.
Wiele osób boi się poczuć własne emocje. Myślą, że jak w poczują złość to mogą komuś zrobić krzywdę. A jak poczują smutek to wpadną w depresję. Mylimy odczuwanie emocji z zachowaniami, które są wywoływane przez te emocje. Przyjrzyjmy się następującemu ciągu wydarzeń:
B → M → E → Z
B – bodziec, M – myśli, E – emocje, Z – zachowania.
Na początku jest bodziec, który wyzwala nasze myśli i emocje. Może to być kłótnia z szefem albo widok niezmytych naczyń w kuchni. W przypadku Ani był to wieczór, widok pustej sypialni i poczucie samotności. Nasz umysł interpretuje daną sytuację jako pozytywną lub negatywną. Generuje różne myśli np. „jak on mógł nas tak zostawić” lub „nie lubię siebie”. To, z kolei wywołuje emocje złości i smutku. I często BEZREFLEKSYJNIE prowadzi do nawykowych zachowań. Wrzeszczymy na kogoś albo sięgamy po pudełko czekoladek.
B → M → E … pauza… głęboki oddech… → Z
Jeśli zrobimy pauzę pomiędzy emocjami a zachowaniami, która często jest nazywana pauzą strategiczną, to wpuścimy do naszych myśli i emocji świadomość. Będziemy mogli przeżyć swoje uczucia w bezpieczny sposób, a zachowanie w tej sytuacji wybrać inne, bardziej konstruktywne.
Gdy następnym razem poczujesz intensywne emocje postaraj ZATRZYMAĆ SIĘ na kilka sekund. Zlokalizuj je w ciele. Czy czujesz je w żołądku? Może w ściśniętej szczęce? W karku?
Pogłęb oddech, zrób przynajmniej 10 głębokich oddechów w to miejsce. POCZUJ W PEŁNI TĘ EMOCJĘ. Przyjmij ją w pełnej okazałości. Jeżeli jest bardzo intensywna, np. złość, możesz dodać do tego krzyk i ruch ciała. Wtedy nagromadzona w mięśniach adrenalina będzie mogła być rozłożona wraz z pracą mięśni. Emocje nie są dobre, ani złe. Są jak drogowskazy, pokazując nam np. że zboczyliśmy z drogi, daliśmy innym przekroczyć naszego granice lub nie akceptujemy danej sytuacji. W świetle świadomości i w głębokim oddechu emocje się rozpuszczają Możemy z wdzięcznością je poczuć i podziękować za sygnał jaki nam dają. Dajemy wtedy przestrzeń na pojawienie się odczucia spokoju i rozluźnienia.
Jednym z najlepszych sposobów na objadanie się jest świadome odczuwanie emocji i zmiana nawyków radzenia sobie z nimi. Pomocny będzie w tym oddech i ruch. Jest to umiejętność, której można się nauczyć. Spróbuj!
Do pracy z emocjami bardzo polecam:
– sesje oddechowe metodą integracji oddechem Colina Sissona
– rebirthing
– medytację dynamiczną Osho