Moja żona trafiła do p. Kasi gdy była w ciężkim stanie, już prawie nie mogła chodzić. Była chora na toczeń, okropny ból w stawach i w całym ciele... To jest choroba autoimmunologiczna, która atakuje tkankę łączną. Pani Kasia zaproponowała jej detoks. Ona wcześniej próbowała wiele terapii medycyny konwencjonalnej i nic niestety nie pomagało. Angela nigdy nie wierzyła w takie naturalne metody zdrowotne, ale po rozmowie z Panią Kasią stwierdziła, że co jej szkodzi. Zawzięła się, zrobiła głodówkę, piła te wszystkie zioła i mikstury. Przez pierwsze trzy dni czuła się jeszcze gorzej, ale wytrwała całe siedem dni. Potem wróciła powoli do jedzenia i proszę sobie wyobrazić, że TYDZIEŃ PO DETOKSIE WSZYSTKIE OBJAWY TOCZNIA MINĘŁY. TO BYŁO JAK CUD. Zaczęła nabierać sił, wstała przede wszystkim z łóżka, zaczęła zajmować się trójką naszych dzieci, wróciła do pracy (była na zwolnieniu od dwóch lat!). Dziś zastępuje mnie w pracy po to, żebym ja dziś mógł do Was przyjechać. Nawet nie wiem jak mam wyrazić moją wdzięczność....?

Na detoks do Kasi trafiłam gdy miałam depresję z myślami o bezsensie życia i silne alergie. Do tego ważyłam 84 kg, bolał mnie kręgosłup, nogi i głowa. Miałam zaparcia i okropne bóle brzucha. Wyniki krwi uwidoczniły anemię. Czułam się jak starsza Pani, a miałam tylko 36 lat. Przygotowania do detoksu poczyniłam starannie i ściśle według instrukcji kolejno odstawiałam produkty. Najgorzej było z cukrem, bo moje minimum to było 3-4 snikersy na noc. Ale dałam radę. Detoks był dla mnie mocny, czasami trudny, ale wróciłam odnowiona i lżejsza o 12 kg, licząc też okres przygotowań. Dziś ważę 54 kilogramy, w sumie przez rok schudłam 30 kilogramów bez efektu jo-jo. Jestem spokojniejsza, uważniejsza, skoncentrowana, nie mam depresji, ani alergii. Wbiegam po schodach, pędzę codziennie rano do autobusu, nie boli mnie nic.  Dziękuję Ci Kasiu za Twój wkład włożony w ten mój proces.